Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że na polskiej scenie estradowej rozwija się nietypowa zaraza. Zatacza coraz większe kręgi, dotyka najmniej odpornych, emituje wszem wobec. Atakuje pod kapeluszem, a kontaktuje się z posadzką.

Krzysztof Ibisz został zaatakowany jako jeden z pierwszych. Do tej pory nie może się wyleczyć, ba odcień bieli wyewoluował i zmienił kształt buta – drugi etap to trampki, oczywiście nienagannie białe, ewentualnie biało-czarne. Szczęście w nieszczęściu, że stópek Kasi Cichopek nie odziewa biała szpilka. Dopóki nie nastąpi żadna poważna mutacja, doputy droga zakaźna będzie omijała kobiety. Możecie odetchnąć.

Mogą być adidasy, eleganckie biznesowe, kowbojki, typu skate, byle białe. Mężczyzn ogarnia owczy pęd. Co ciekawe zaraza nie przenosi się powyżej kostki. Nogawka czarna, prana w Perwolu, z elegankim kantem ląduje zgrabnie na trampku. O ile długość nogi Ibisza pozwala na inteligentną ekstrawagancję, o tyle u Stachurskiego ekstrawagancja ta jest raczej cyrkowa.

Rok po zdjagnozowaniu zarazy wrocławianin Robert Moskwa uległ komicznemu trendowi. Nie potrafił zdjąć z nóg białych adidasów przez większość odcinków Jak Oni Śpiewają. "Owczy pęd" zarazy szybko przerzucił się na konkurenta - Andrzeja Nejmana.

I tak trwa do dziś rozszerzając swój zasięg.

Spytasz, dlaczego jeszcze nikt nie wyprodukował antidotum, skąd powstała idea, czy był to pomysł Ewy Minge, a może jakiegoś światowej sławy projektanta mody. Otóż nie, to żaden trend mody, to komiczna zaraza. Nie stracisz przez nią zdrowia, nie jest śmiertelna. Jest po prostu śmiertelnie śmieszna.

LRG

EUROWIZJA.COM.PL